Solina

Jest w Polsce kraina, położona na południowo-wschodnich kresach, która ma kilka stolic, kilka bram i kilka serc. Kraina znana, w ostatnich latach nawet bardzo modna, co zresztą wcale jej na zdrowie nie wyszło. Każdy o niej coś wie i prawie każdy tam był. Dla jednych kraina ta zaczyna się zaraz za Rzeszowem, wraz z pojawieniem się pierwszych pagórków, pierwszych fałd, a sam Rzeszów był nazywany przez co gorliwszych – bramą do gór, przy czym pretendentów do tego miana jest znacznie więcej. Dla innych kraina ta znajduje się dopiero w górnym biegu Sanu, a jej stolicami w zależności od upodobań są Sanok, Lesko czy Ustrzyki Dolne. Sercem tej krainy są góry wysokie, lasem porośnięte i rozległe połoniny. Wiele w Polsce jest gór, pokrywają niemal całą południową granicę, jednak te są jakby od wszystkich inne. Solina noclegi

Z krainą tą łączą się stare legendy, podania o dawnych rozbójnikach i tragiczne karty współczesnej historii, która te góry doświadczyła szczególnie. Druga wojna światowa trwała tu o dwa latach dłużej niż w całej Europie, przyniosła wyludnienie, zniszczenie osiadłego życia i powrót do dzikości. noclegi Solina

Bieszczady to obszar górski położony na południowo-wschodnim krańcu Polski. Główne partie tej grupy górskiej są położone w Ukrainie. Ta część, która leży w naszym kraju, nosi nazwę Bieszczadów Zachodnich. Są one jakby przedłużeniem Beskidu Niskiego. Zajmują 2000 km2. Właściwe, naturalne granice tego pasma stanowią od zachodu doliny rzek Osławy i Osławicy (lub linia kolejowa Zagórz-Łupków), od południa grzbiety Karpat, przez które przebiega granica ze Słowacją, od wschodu granica z Ukrainą, a od północy San oraz jezioro solińskie. Niektórzy geografowie są zdania, że do Bieszczadów zalicza się również położone na północny-wschód od Bieszczadów pasmo Otrytu, jeżeli przyjąć taki pogląd to wtedy północną granicę stanowiłyby potoki Głuchy i Czarny, wpadające do Zalewu Solińskiego. noclegi nad Soliną

Bieszczady Zachodnie oznaczone są wyraźnie w głównym grzbiecie Karpat: od zachodu zaczynają się na przełęczy Łupkowskiej, a na wschodzie kończą się na przełęczy Użockiej. Odległość między tymi dwiema przełęczami wynosi ok.70 km (w linii prostej). Góry te są zbudowane ze skał osadowych, piaskowców oraz łupków ilastych i marglistych, które określa się ogólnym mianem fliszu karpackiego. Piaskowiec występuje najczęściej w górnych warstwach, a łupki w dolnych.Ten materiał skalny ma różną odporność na wietrzenie, stąd też powstał w Bieszczadach rusztowy układ ich budowy. Pasma górskie są przecięte dolinami rzek, które w swoich górnych partiach płyną równolegle do grzbietów, a w środkowych odcinkach zmieniają kierunek na prawie północny i przecinają górskie pasma, tworząc przy tym bardzo malownicze przełomy. Największą rzeką Bieszczadów jest San, a dokładnie jego górny bieg. Do najpiękniejszych bieszczadzkich przełomów zaliczają się : przełom Solinki od Dołżycy do Buku oraz wyżej pod Matragoną i Górnej Solinki w paśmie granicznym, potem koło Moczarnego, prawie do Wetliny, przełom potoku Wetlina między szczytami Połoma i Pareszliba i Przełom Nasiczniańskiego Potoku koło Skały, między Połoninami Wetlińską i Caryńską, a potem za Nasicznym. Solina domki

Bieszczady ukształtowały się w pasma oddzielone od siebie dolinami rzek. Najdalej na południe wysunięte jest pasmo graniczne z najwyższym szczytem Wielka Rawka (1304m), oraz Jasłem (1158m) i Paprotnej (1193m). Na zachodzie i północnym-zachodzie ciągną się zalesione wzgórza tzw.Wielkiego Działu ze szczytami: Chryszczatą (997m), Wołosaniem (1071m), Łopiennikiem (1069m). No i wreszcie pasmo połonińskie: Połonina Wetlińska (1253m), Połonina Caryńska (1297m), najwyższy bieszczadzki szczyt Tarnica (1346 m) oraz niewiele niższy Halicz (1333m). Według starych węgierskich kronik na Haliczu schodziły się kiedyś granice Polski, Rusi i Węgier. Solina pokoje do wynajęcia

Ziemia bieszczadzka przechowuje liczne ślady działalności ludzkiej. Zaczęła się ona w okresie bardzo dawnym bo już 30-40 tysięcy lat temu. W torfowiskach doliny Wołosatki odkryto istnienie roślin, które człowiek w tym czasie uprawiał na swoje potrzeby. Konkretniejsze dowody istnienia tu ludzkich siedzib pochodzą z epoki neolitu. Jako przykład mogą posłużyć kamienne toporki znalezione w Smolniku i Woli Michowej. W Rajskiem natrafiono na ślady kultury łużyckiej (lata 1300 – 300 p.n.e.), a w Cisnej i innych miejscowościach znaleziono rzymskie monety. Są to dowody wymiany towarowej. Potem historia jakby zagęszcza się. Pojawiły się organizacje państwowe,a Bieszczady stały się terenem walk i przechodziły z rak do rąk. Po IXw sięgało tutaj państwo Wiślan. Pod koniec X wieku tereny te przeszły pod panowanie książąt ruskich. Bolesław Chrobry przyłączył do swego państwa ziemię Sanocką, a wraz z nią Bieszczady, jednak zaraz po jego śmierci powróciło na te tereny panowanie książąt ruskich. Na stałe państwo polskie wkroczyło tu za panowania Kazimierza Wielkiego.

Potem nastał okres pokoju, a wraz z nim rozwoju gospodarczego. Powstały nowe miasta i wsie, człowiek karczował lasy i zakładał nowe osady coraz to głębiej. Osady na tym terenie lokowano na prawie ruskim, polskim, niemieckim, a najpóźniej wołoskim. Wołoscy pasterze oprzybyli tu z Siedmiogrodu i z Bałkanów, pędząc swe stada wzdłuż całego łańcucha Karpat. Tutaj na bieszczadzkich łąkach, znaleźli oni doskonałe warunki do hodowli. Wołosi mieli swoje prawa, obyczaje i tradycje, które z czasem przejmowała osiadła bieszczadzka ludność. W ten sposób kształtowała się nowa społeczność. W wyniku przemieszania ludności powstały grupy etniczne pod nazwą Bojków i Łemków. Łemkowie osiedlali się na zachód od Przełęczy Łupkowskiej, czyli poza właściwymi bieszczadami, które „opanowali” Bojkowie, pozostawiając po sobie do dziesiejszych czasów wiele budowli, ubiorów, czy też innych pamiątek. Wiele z nich dostępnych jest w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Zmieniały się w Bieszczadach granice państwowe – góry te po pierwszym rozbiorze Polski należały do cesarstwa austriackiego, później częściowo do Rosji, szczególnie wsie położone na trasie dzisiejszej Wielkiej Obwodnicy na odcinku od Uherców do Ustrzyk Górnych. Zmieniały się granice, natomiast nie zmieniała się chłopska bieda. Warunki w Bieszczadach zawsze były trudne, zresztą jest tak do dnia dzisiejszego. Wydajność rolnictwa była niska, pozwalała w zasadzie jedynie na wegetację. Przyczyną tego stanu rzeczy był przede wszystkim surowy klimat. Inne możliwości zarobkowania były także mizerne; trochę robót leśnych, a gdzieniegdzie niewielkie, prymitywne huty, gdzie pracować trzeba było ciężko, a grosz z tego był niewielki. Do tego dochodziła emigracja zarobkowa na roboty rolne do bogatszych i lepiej rozwiniętych krajów, albo okresowa, albo też stała. Ta ostatnia była dosyć liczna.

Pod koniec XIX wieku w niektórych okolicach Podkarpacia powstał przemysł naftowy, kopalnie ropy, oraz jej przetwórstwo. Przemysł ten jednak nie poprafił zbytnio sytuacji materialnej mieszkańców, ponieważ zatrudnienie w nim znaleźli tylko nieliczni. Kopalnictwo naftowe w same Bieszczady nigdy zresztą nie sięgnęło, występowało jedynie na obrzeżach tych gór, w rejonie Sanoka i Ustrzyk Dolnych.

Potem przez Bieszczady przewinęły się fronty obydwu wojen światowych, siejąc niesamowite zniszczenie, szczególnie ta druga. Ciężkie walki toczyły się tu podczas kampanii wrześniowej, później przez cały okres okupacji trwały działania partyzanckie – aż do roku 1944, kiedy nadeszła ofensywa Armii Radzieckiej. Wojna na tym terenie trwała tu jednak, aż do roku 1947, ponieważ do tego czasu bronili się ukraińscy nacjonaliści, których kres działań położyła akcja „Wisła”, tak sporna w świetle dzisiejszych ocen. Akcja „Wisła” przyczyniła się min. do opustoszenia Bieszczadów w wyniku wysiedlenia większości ludności ukraińskiej oraz Rusinów.

Po walkach nadszedł czas odbudowy, która na tym terenie była znacznie trudniejsza niż w innych rejonach kraju, gdyż trzeba było zaczynać praktycznie od zera. Bieszczadzka przyroda nie ustawała bowiem w swoich działaniach, pochłaniała gdzie tylko mogła ślady życia, zagarniała uprawne przedtem pola i łąki, zacierała pozostałości po ludzkich siedzibach, niszczyła resztki dróg. Jako pierwsi weszli w Bieszczady leśnicy, a wejście to było niezmiernie trudne, bowiem dla prowadzenia racjonalnej gospodarki leśnej potzrebna była odpowiednia infrastruktura. Przychodzący do pracy w lasach ludzie musieli mieć jakiś dach nad głową, miejsce do spania, możliwość umycia się, prania itp. Musiano też gdzieś leczyć ludzi, zaspokajać minimalne potrzeby kulturalne, umożliwić komunikację ze światem i w końcu wreszcie stworzyć warunki, żeby dotrzeć do lasu, wywieźć z niego drewno itd.

Stopniowo powstawały gajówki, leśniczówki, baraki dla robotników leśnych, bazy sprzętu konnego i zmechanizowanego. Realizowano coraz większe zamierzenia, snuto coraz śmielsze plany. Jedną z największych Bieszczadzkich inwestycji była budowa leśnej kolejki wąskotorowej, która odbywała się w niezmiernie trudnych warunkach geologicznych i technicznych. Przy stosunkowo niskim zaopatrzeniu w sprzęt, liczyła się głównie praca ludzkich mięśni. Wkrótce powstały w Rzepedzi zakłady drzewne pracujące w oparciu o bieszczadzki surowiec.

Jednocześnie prowadzono w Bieszczadach budowę dróg, których zdecydowana większość powstała dzięki pracy wojska, a turyści do dnia dzisiejszego mogą spotkać na mostach i poboczach tablice informujące o tym jaka jednostka i kiedy daną drogę budowała. Zaraz po powstaniu pierwszych dróg, a szczególnie Wielkiej Obwodnicy Bieszczadzkiej na Bieszczady zwróciły się oczy harcerzy i turystów. Harcerze pojawili się tu już w latach pięćdziesiątych. Turyści przyczynili się do powstawania nowych szlaków. Pierwszym z nich było przedłużenie beskidzkiego szlaku czerwonego, który wchodzi w Bieszczady w Komańczy, kieruje się na Duszatyn, rezerwat „Zwięzło”, potem na Chryszczatą, dalej przez Jaworne i Wołosań wchodzi do Cisnej, przez Małe Jasło i Jasło sięga granicy państwa i wraca na połoniny, potem Szeroki Wierch, Krzemień i Halicz, aż do Rozsypańca. Wkrótce powstało wiele innych szlaków, powstawały schroniska i miejsca biwakowe. Bieszczady zostały również odkryte dla turystyki narciarskiej, choć pod względem ilości wyciągów, czy miejsc w ośrodkach nie mogą równać się z żadnymi innymi górami aż do dnia dzisiejszego, jednak mają swój urok i to on przyciąga w te góry coraz to większe rzesze turystów.

We współczesnych nam czasach nareszcie jest tu życie i są góry do których warto przybyć. Warto je zwiedzić i poznać. Nie szybko i byle jak. Bieszczady trzeba oglądać latem, w słońcu, ale też nie zrażać się deszczem, który często gości w tych stronach. Trzeba zejść z drogi, pójść w las, wspiąć się na górę, popatrzeć z niej na kolejne fale – górskie pasma, przejść się zboczem koło potoków i wąwozów, zajrzeć w ich ciemne wnętrze, gdzie zawsze wigotno pachną butwiejące liście, potem wrócić na słońce, na łąki pełne kwiatów, podpatrzyć przyrodę w jej bujnym rozkwicie. Warto zatrzymać się nad kamienistymi brzegami górskich rzek i potoków, obserwować rozbijającą się o kamienie wodę, podziwiać jej pracowitość w rzeźbieniu skał, podpatrzeć harce ryb, polowanie na żer, walkę o życie. Warto bywać w Bieszczadach jesienią, gdy lasy zmieniają kolor, gdy można spotkać tu wszystkie barwy tęczy, gdy wśród gór snuje się melancholijny smutek. Przyroda zwalnia bieg życia, szykuje się do zimowego snu, do pozornej martwoty. Jesienią zbiera się w Bieszczadach grzyby i orzechy. Chociaż dni są krótkie, pogody słotne, wiatry coraz zimniejsze, można odbyć jeszcze sporo spacerów, zobaczyć różne dziwy przyrody. A dla zahartowanych Bieszczady są równie piękne w zimie. Zimowa śnieżna szata daje tu niesamowite efekty. W pogodne dni widać wyraźnie wszystkie okoliczne szczyty. I lasy…Ubrane na biało lasy…